Nenacze sprawdi mołodyciu.
„A deż ty diła palanyciu?
Czy może w lisi chto odniaw?
Czy po-prostu — zabuła wziaty?
Czy może szcze j ne napekła?
E, sorom, sorom! łepska maty!“
Aż zyrk! — i najmyczka wwijszła
Na dwir. Pobih staryj striczaty
Z onukamy swoju Hannu.
„A Marko w dorozi“?
Hanna dida pytała sia.
— „W dorozi szcze j dosi“.
— „A ja łedwy dodybała
Do waszoji chaty.
Ne chotiłoś na czużyni
Odnij umyraty!
Koły-b Marka diżdaty sia!
Tak szczoś tiażko stało“…
I wnuczatam iz kłunoczka
Hostyńci wyjmała:
I chrestyky, j dukaczyky,
J namysta razoczok[1]
Orynoczci, i czerwonyj
Z folhy obrazoczok[2];
A Karpowi sołowejka
Ta konykiw paru;
I czetwertyj uże persteń
Swiatoji Warwary
Kateryni; a didowi
Iz wosku światoho
Try świczeczky; a Markowi