Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/61

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

49


A musztruje u zapiczku
Moskowśkoho syna.
Czornobrywoho prydbała…
Mabut’ sama wczyła“…
Bodaj że was, cokotuchy,
Ta złydni pobyły!…
 Kateryno, serce moje!
Łyszeńko z toboju!
De ty w świti podinesz sia
Z małym syrotoju?
Chto spytaje, prywitaje
Bez myłoho w świti?
Bat’ko, maty — czużi lude,
Tiażko z nymy żyty!
 Wyczuniała Kateryna,
Odsune kwatyrku,
Pohladaje na ułyciu,
Kołysze dytynku;
Pohladaje: nema, nema!
Czy toż i ne bude?
Piszła-b w sadok popłakaty,
Tak dywlat’ sia lude.
Zajde sonce, Kateryna
Po sadoczku chodyt’,
Na ruczeńkach nosyt’ syna,
Oczyci powodyt’:
„Ottut z musztry wyhladała,
Ottut rozmowlała,
A tam… a tam… synu, synu!..“
Ta j ne dokazała.
 Zełenijut’ po sadoczku
Czereszni ta wyszni;
Jak i persze wychodyła,