Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/73

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

61


Dywyt’ sia — szczoś mrije…
Lyboń idut’ Moskałyky…
Łycho!.. serce mlije…
Połetiła, zostriła sia,
Pyta; „Czy ne maje,
Moho Jwana czorniawoho“?
A ti: „My ne znajem“.
I, zwyczajno, jak Moskali,
Śmijut’ sia, żartujut’:
„Aj da baba! aj da naszi!
Kawo nie nadujut!“
Podywyłaś Kateryna:
„I wy, baczu, lude!
Ne płacz, synu, moje łycho!
Szczo bude, to j bude!
Pidu dalsze, — bilsz chodyła…
A może j zostrinu;
Oddam tebe, mij hołube,
A sama — zahynu!“
 Rewe, stohne churtowyna,
Kotyt’, werne połem;
Stojit’ Katrja sered pola,
Dała slozam wolu.
Utomyłaś zawerjucha,
De-de pozichaje;
Szcze-b płakała Kateryna,
Ta sloz bilsz ne maje.
Podywyłaś na dytynu:
Umyte slozoju
Czerwonije, jak kwitoczka
W-ranci pid rosoju.
Uśmichnułaś Kateryna,
Tiażko uśmichnułaś.