Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/89

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

77



II.

Ne jist’ sia, ne pjet’ sia, i serce ne bjet’ sia,
I oczy ne baczat’, ne czut’ hołowy,
Nenacze nemaje, niby ne żywyj:
Zamist’ szmatka chliba, za kuchol beret’ sia.
Dywyt, sia Jaryna ta nyszkom śmijet’ sia.
— „Szczo se jomu stałoś? Ni jisty, ni pyt',
Niczoho ne chocze! Czy ne zanedużaw? —
Bratiku Stepane! Szczo w tebe bołyt’?“
Jaryna pytaje. Staromu bajduże,
Niby-to i ne czuje. — „Czy żat’, czy ne żat,
A sijaty treba!“ staryj promowlaje,
Niby-to do sebe. „A numo wstawat’,
Do weczerni może szcze poszkandybaju.
A ty, Stepane, lażesz spat’,
Bo zawtra rano treba wstat’
Ta konia sidłat’.“
— „Stepanoczku, hołubczyku!
Czoho se ty płaczesz?
Uśmichny sia, podywy sia!
Chyba ty ne baczysz,
Szczo j ja płaczu? Rozserdyw sia
Boh znaje na koho,
Ta j zo mnoju ne howoryt’.
Uteczu, jej Bohy,
Ta j schowajuś u burjani…
Skaży bo, Stepane!
Może j sprawdi nezdużajesz?
Ja zilla dostanu,
Ja pobiżu za baboju…
Może se z prystritu?“
— „Ni, Jaryno, moje serce,