Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/56

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

44


Marka ohladaje.
— „A deż Hanna, Kateryno?
Ja pak i bajduże!
Czy ne wmerła?“
 — „Ni, ne wmerła,
A duże nezduża.
Chodim łyszeń w mału chatu,
Poky wyprjahaje
Woły bat’ko; wona tebe,
Marku, dożydaje“.
 Wwijszow Marko w mału chatu
I staw u porohu…
Aż zlakaw sia, Hanna szepcze:
„Sława, sława Bohu!
Chody siudy, ne lakaj sia!..
Wyjdy, Katre, z chaty!
Ja szczoś maju rozpytaty,
De-szczo rozkazaty.
Wyjszła z chaty Kateryna,
A Marko schyływ sia
Do najmyczky u hołowy.
„Marku! Podywy sia,
Podywy sia ty na mene!
Bacz, jak ja zmarniła?
Ja ne Hanna, ne najmyczka,
Ja…“
 Ta j zanimiła.
Marko płakaw, dywuwaw sia,
Znow oczy odkryła,
Pylno, pylno podywyw sia, —
J slozy pokotyłyś.
„Prosty mene! Ja karałaś
Weś wik w czużij chati…