Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/70

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

58


Bude wyływaty?
Na-szczo wono? U wsiakoho
I swoho czymało.
Cur że jomu!.. A tym czasom
Kete[1] łysz kresało
Ta tiutiunu, szczob, znajete,
Doma ne żuryłyś;
A to łycho roskazuwat’,
Szczob brydke prysnyłoś!
Nechaj joho łychyj woźme!
Łuczsze-ż pomirkuju,
De to moja Kateryna
Z Iwasem mandruje.
 Za Kyjewom ta za Dniprom,
Po-pid temnym hajem,
Idut’ szlachom czumaczeńky,
„Puhacza“ spiwajut’.
Ide szlachom mołodycia,
Musyt’ buty z proszczi.
Czoho-ż smutna, neweseła,
Zapłakani oczy?
U łatanij swytynoczci,
Na płeczach torbyna,
W ruci cipok[2], a na druhij
Zasnuła dytyna.
Zostriła sia z czumakamy,
Zakryła dytynu,
Pytajet’ sia: „Lude dobri!
De szlach w Moskowszczynu?“
— „W Moskowszczynu? otsej samyj
Dałeko, neboho?“


  1. dajte
  2. pałycia