Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/47

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

35


Jak dytyna dysze,
W-ranci Marko do najmyczky
Ruczky prostiahaje,
I mamoju newsypuszczu
Hannu nazywaje.
Ne zna Marko, roste sobi
Roste, wyrostaje.

IV.

 Czy mało lit perewernułoś,
Wody czymało utekło;
I w chutir łycho zawernuło,
I sliz czymało prynesło.
Babusiu Nastiu pochowały
I łedwe, łedwe odwołały
Trochyma dida. Prohuło
Proklate łycho, taj zasnuło.
Na chutir znowu błahodat’
Z-za haju temnoho wernułaś
Do dida w chatu spoczywat’.
 Uże Marko czumakuje
I w oseny ne noczuje
Ni pid chatoju, ni w chati.
Koho-nebud’ treba swatat’.
 „Koho-ż by tut?“ staryj duma
I prosyt’ porady
U najmyczky. A najmyczka
Do cariwny-b rada
Słat’ starosty: „Treba Marka
Samoho spytaty“.
— „Dobre, doczko! spytajemo,