Сторінка:Kobzar’. Wybir dejakych najkraszczych poezyj Tarasa Szewczenka. Lwiw, 1914.pdf/87

Матеріал з Вікіджерел
Цю сторінку схвалено

75


Taky twoja, a ja j każu
Pokijnij Maryni,
Mojij żinci: A szczo? każu,
Woźmem za dytynu —
Tebe-b otse? — Dobre, każe
Pokijna Maryna:
Czomu ne wziat’? — Wziały tebe
My, ta j sparuwały
Z Jarynoczkoju do kupy.
A teper ostałoś
Oś-szczo robyt’: ty na liti,
I Jaryna zrije,
Treba bude ludej szukat’
Ta szczo — nebud’ dijat’.
Jak ty skażesz?“ — „Ja ne znaju.
Bo ja dumaw… teje…“
— „Szczo Jaryna sestra tobi?
A wono — ne teje;
Wono prosto: lubite sia,
Ta j z Bohom do szlubu!
A poky szczo, treba bude
I na czużi lude
Podywytyś, jak tam żywut’:
 Czy orjut’,
Czy na neoranomu sijut’,
I prosto żnut’
I nemołoczene wijut’,
Ta jak i melut’ i jidiat’ —
Wse treba znat’.
Tak ot-jak, druże; treba w ludy
Na rik na dwa pity
U najmyty;
Tohdi j pobaczymo, szczo bude.